Loty. Plan Burza zakładał wsparcie lotnicze, którego miałoby udzielić przede wszystkim lotnictwo polskie. Biorąc pod uwagę jego realne siły oraz uwarunkowania techniczne i geograficzne, założenie to było dość iluzoryczne – szczególnie gdy chodzi o użycie brygady spadochronowej do desantu w Puszczy Kampinoskiej. W praktyce do dyspozycji była tylko 1586 Polska Eskadra do Zadań Specjalnych stacjonująca w Campo Cassale k. Brindisi, która 4 sierpnia 1944 r. liczyła 8 samolotów (5 Halifaxów i 3 Liberatory) i 7 załóg (w tym dwie ochotników, którzy zrezygnowali z przysługującego im po zakończeniu tury operacyjnej odpoczynku).

Boeing B-17F formation over Schweinfurt, Germany, on Aug. 17, 1943. (U.S. Air Force photo)

Tym niemniej po otrzymaniu 2 sierpnia wiadomości o wybuchu powstania, mimo sprzeciwu dowodzącego lotnictwem alianckim w obszarze śródziemnomorskim marsz. Slessora, podjęto decyzję o uruchomieniu pomocy lotniczej dla Warszawy. Pierwszy taki lot miał odbyć się w nocy z 4/5 sierpnia – do startu przygotowano 15 maszyn polskich i brytyjskich. Nad Warszawę doleciały jednak tylko 4 polskie załogi i 5 brytyjskich, a straty były ogromne – z 7 brytyjskich samolotów nie wróciło aż 5. Formalną zgodę na ochotnicze loty dla Polaków rząd brytyjski przekazał Slessorowi 7 sierpnia, a od 13 sierpnia rozpoczęła się oficjalna, trwająca do 21 września, operacja Warsaw Concerto. Oprócz polskiej eskadry wzięły w niej udział dywizjony brytyjskie (148 i 178) oraz południowoafrykańskie (31 i 34), startujące z węzłów lotniskowych Foggia i Brindisi.

Wysiłek tych załóg był ogromny, jednak realnie był to tylko mały strumyk niezbędnego uzbrojenia i zaopatrzenia. Duże nadzieje wiązano więc z udziałem lotnictwa amerykańskiego, które w lutym 1944 r. uzyskało zgodę Stalina na założenie bazy na terytorium ZSRR. Węzeł lotnisk w Połtawie, Myrhorodie i Pyriatynie USAAF wykorzystywały od początku czerwca do wahadłowych wypraw bombowych nad Niemcy i Rumunię pod ogólnym kryptonimem Frantic. Jednak Stalin nie zgadzał się na wykorzystanie ich do lotów nad Warszawę. Zgodę Amerykanów na zrzuty dla Warszawy uzyskano już w połowie sierpnia – polska strona zgromadziła więc sprzęt i przygotowała zasobniki zrzutowe. Do operacji Frantic VIII 8 Armia Lotnicza USAAF mogła jednak przystąpić dopiero po 12 września, kiedy po brytyjsko-amerykańskich naciskach władze radzieckie na nią zezwoliły.

Zobacz również film o najstarszym cichociemnym. Co było przyczyną – związanych z osobą Józefa Retingera – krwawych porachunków w konspiracji tuż przed wybuchem powstania warszawskiego?

Ze względu na warunki pogodowe wyprawa wystartowała dopiero 18 września – 110 bombowców B-17 (trzy zawróciły z powodu awarii) eskortowanych przez trzy grupy myśliwców P-51 Mustang (po jednej na każdy odcinek trasy – łącznie 137 maszyn). Wbrew obawom lot przebiegał dość spokojnie – dopiero w okolicy Torunia nastąpił atak niemieckich myśliwców, łatwo odparty przez pozostałe 64 Mustangi, a w rejonie Łomianek niemiecka artyleria przeciwlotnicza zestrzeliła jedną Latającą Fortecę (jedynego ocalałego członka załogi Niemcy rozstrzelali). Zrzut nastąpił ok. godz. 12.40 i trwał 10 minut – z 1248 zasobników powstańcy przejęli nie więcej niż 228. Wyprawa bez większych przeszkód dotarła do Połtawy, by następnego dnia polecieć do Włoch, bombardując po drodze stację rozrządową w Szolnoku. Była to ostatnia operacja Frantic.

Trzecim uczestnikiem pomocy lotniczej dla Warszawy było lotnictwo sowieckie. 9 Dywizja Nocnych Bombowców i polski 2 Pułk Nocnych Bombowców Kraków wykonywały loty – bojowe i z zaopatrzeniem – od 13 do 29 września.

Technika. Alianci do zrzutów nad Warszawą używali trzech typów samolotów: Handley Page Halifax, Consolidated B-24 Liberator i Boeing B-17 Flying Fortress. Były to 4-silnikowe bombowce, z załogami liczącymi 7–11 ludzi, zabierające 12 metalowych zasobników po 150 kg. Lotnictwo sowieckie używało samolotów Po-2, tzw. kukuruźników, czyli niewielkich dwumiejscowych dwupłatowców przystosowanych do roli nocnych bombowców. Zabierały one 1–3 zasobników po ok. 100 kg.

Warunki operacyjne. Dla załóg latających z południowych Włoch były to niezwykle trudne, 11-godzinne loty na granicy zasięgu maszyn (i to przy zmniejszonej z 25 do 9 proc. rezerwie paliwa), na dodatek bez własnej osłony myśliwskiej. Na trasie liczącej ok. 2800 km piloci musieli pokonać skupisko artylerii przeciwlotniczej w pobliżu Budapesztu, rejony działania nocnych myśliwców Luftwaffe nad Węgrami i w okolicach Krakowa, a nad samą Warszawą ponownie wchodzili w strefę ostrzału artylerii (także sowieckiej).

Zrzut zasobników odbywał się na wysokości 150–200 m, co gwarantowało zadziałanie spadochronu, przy prędkości bliskiej przeciągnięcia. W warunkach silnego ostrzału i zadymienia trafienie na zrzutowisko wymagało bardzo precyzyjnej nawigacji, natężenia uwagi i refleksu (przelot trwał kilka minut).

Znacznie łatwiej mieli Amerykanie, którzy zrzut przeprowadzili w dzień z wysokości 4–5 tys. m, a więc powyżej zasięgu małokalibrowej artylerii przeciwlotniczej. Jednak efektem było znaczne rozproszenie zasobników – w ręce powstańców trafiło niespełna 20 proc.

Lotnicy sowieccy stosowali inną technikę – przy zdławionych do minimum obrotach silnika (dla uniknięcia hałasu) nalatywali na zrzutowisko na wysokości ok. 50 m i zrzucali bez spadochronów pojemniki ze sprzętem. Taki sposób gwarantował celność zrzutu, ale i powodował liczne uszkodzenia ładunku. Ponieważ ich lotniska znajdowały się blisko Warszawy (np. pod Garwolinem), loty były stosunkowo łatwe i krótkie, w ciągu jednej nocy latano więc nawet dwukrotnie.

Statystyka. Do Warszawy i w jej okolice samoloty startowały 280 razy (170 razy z Włoch i 110 z Anglii). Zrzutów wykonano 198 (w tym 106 amerykańskich), łącznie ok. 200 t ładunku. W ręce powstańców trafiło nieco ponad 70 zrzutów (60–90 t). Spośród niemal 2,5 tys. lotników (w tym 1100 Amerykanów, pozostali latali wielokrotnie) zginęło lub zostało uznanych za zaginionych nie mniej niż 147: 59 Polaków, 39 Brytyjczyków, 37 Arfykanerów i 12 Amerykanów. Stracono 41 samolotów, w tym 18 polskich. Największy wysiłek, mierzony w zrzutach bezpośrednio na miasto, poniosły załogi południowoafrykańskich SAAF

Ze wschodu według oficjalnych dokumentów w trakcie 2345 lotów zrzucono 150 t ładunków (w tym 120 t żywności). Brak szczegółowych danych, jednak w akcji brało udział nie mniej niż 100–110 dwuosobowych załóg.

Tadeusz Zawadzki

Pomocnik Historyczny POLITYKI Powstanie Warszawskie

historia-z-Polityka_POWSTANIE