Dla chrześcijaństwa doktryna i praktyka faszyzmu i nazizmu była bezprecedensowym wyzwaniem. Kościoły, tak samo jak rządy demokratyczne, wypracowywały swoje stanowisko wobec totalitaryzmu (także komunistycznego) stopniowo, popełniając wiele błędów, czasem tragicznych w skutkach.
Krajobraz destabilizacji. Nim wybuchła druga wojna światowa i okazało się naocznie, do czego prowadzi nacjonalistyczna ideologia totalitarna, ruchy faszystowskie w Europie miały rosnące poparcie. Tak było nawet w kolebce europejskiej demokracji parlamentarnej, Wielkiej Brytanii. Popularność faszystów miała wiele przyczyn. Jedną z ważniejszych były fatalne skutki wielkiego kryzysu ekonomicznego lat 1929–33: masowe bezrobocie, spadek stopy życiowej, brak pomocy instytucjonalnej. W Niemczech doszło do tego obciążenie kontrybucjami po przegranej Wielkiej Wojnie i poczucie upokorzenia z powodu klęski.
Narastało napięcie między obozem lewicy i skrajną prawicą, podsycane przez sowiecką Moskwę, która była zainteresowana destabilizacją Europy Zachodniej i dojściem do władzy tamtejszych komunistów. Wizja rewolucji robotniczo-chłopskiej typu bolszewickiego na Zachodzie spędzała sen z oczu rządom i Kościołom. Kościół był atakowany przez lewicę jako opium dla mas – podczas wojny domowej w Hiszpanii zamordowano ok. 7 tys. osób duchownych – a prawica widziała w nim zaporę przed nawałą komunistyczną.
Faszyści obiecywali swoiste państwo opiekuńcze za cenę społecznego przyzwolenia na likwidację tego, co ich liderzy uznali za siły wrogie. Jednym z tych wrogów okrzyknięto chrześcijaństwo, bo osłabiało nacjonalistyczne wzmożenie narodu, zaciągając hamulce etyczne społeczeństwa. Jednak początkowo przywódcy faszystowscy ukrywali swój antychrześcijański radykalizm z powodów taktycznych. Póki nie zdobyli całej władzy, nie mogli deklarować się jako wrogowie chrześcijaństwa, bo straciliby głosy chrześcijan, ale mogli próbować ich przekonać, że to oni są lepszymi chrześcijanami.
Z kolei Kościół katolicki mógł aprobować pewne elementy radykalnej ideologii, takie jak gloryfikacja autorytetu, hierarchii i porządku, ideał korporacjonizmu społecznego odrzucającego marksistowską teorię walki klas, popieranie rodziny i atakowanie masonerii i komunistów. W Niemczech zatrute ziarno faszyzmu mogło się rozwijać na podglebiu niemieckiej niechęci do bałaganu i anarchii, umiłowania dyscypliny i lojalności oraz pragnienia silnego przywództwa, prowadzącego zjednoczony naród do świetlanej przyszłości.
Dystans wobec mężów opatrznościowych. Kościół katolicki nie cenił liberalno-demokratycznej Republiki Weimarskiej, choć miał w niej należne prawa i dobre warunki rozwoju. Sprzeczność między faszyzmem a wiarą i ideologią katolicką nie wszystkim katolikom wydawała się w latach 20., a nawet 30. oczywista. Wódz faszyzmu włoskiego Benito Mussolini, który doszedł do władzy ponad 10 lat przed Hitlerem, zdobył pewne zaufanie Kościoła, gdyż odciął się od antyklerykalnej polityki włoskich liberałów.
Pius XI widział w nim nawet męża opatrznościowego do połowy lat 30., co szkodziło reputacji Kościoła w kręgach demokratycznych. Podobnie przychylnie traktował początkowo Hitlera, widząc w nim zaporę przed komunizmem. Na dodatek Mussolini zawarł z papiestwem konkordat i tzw. traktaty laterańskie regulujące stosunki państwo włoskie-Watykan oraz zobowiązał się do wypłaty odszkodowań za wcześniejszą likwidację Państwa Kościelnego. W świecie odebrano to pozytywnie. Jednak duce wkrótce zaostrzył politykę wobec Kościoła, a Kościół odpowiedział na to encykliką Piusa XI (1931 r.) potępiającą zasady i praktykę faszyzmu. Hitlerowcy poszli w swej polityce kościelnej podobną drogą.
W Niemczech Kościół katolicki nie zachwycał się rosnącym wpływem partii Hitlera NSDAP. Gdy ruch hitlerowski nie miał jeszcze władzy totalnej, katolicy popierali go mniej licznie niż protestanci, choć urodzony w Austrii Hitler był ochrzczony w Kościele katolickim i odwoływał się w wielu przemówieniach do Boga (ale nie do Chrystusa). Ambasador papieski w Niemczech kard. Pacelli (u progu II wojny wybrany na papieża Piusa XII) już po tzw. puczu piwnym (1923 r.), przegranym przez nazistów, uznał ich za ruch antykatolicki. W kolejnych raportach krytykował hitlerowskie ataki prasowe na katolików i żydów. Rasizm jest nie do pogodzenia z uniwersalizmem chrześcijańskim i Watykan nie omieszkał potępić (1928 r.) ideologii antysemityzmu jako przejawu nienawiści do Ludu Wybranego. Kard. Michael von Faulhaber, arcybiskup Monachium (ośrodka hitleryzmu), w 1930 r. nazwał nazizm herezją nie do pogodzenia z chrześcijaństwem. W tym samym tonie kard. Adolf Bertram, arcybiskup Wrocławia, przestrzegał przed religią rasy i złudzeniom narodowej wspólnoty wyznaniowej. Katolikom Kościół niemiecki zabronił współpracy z nazistami. Biskupi niemieccy zebrani na konferencji w Fuldzie w 1932 r. ponowili zakaz wstępowania katolików do NSDAP pod groźbą ekskomuniki.
Kalkulacje polityków. A jednak, gdy doszło do głosowania w parlamencie Niemiec nad przyznaniem rządowi kanclerza Hitlera specjalnych uprawnień torujących drogę nazistowskiemu państwu totalitarnemu, posłowie katolickiej partii Centrum, pod przywództwem ks. prałata Ludwiga Kaasa, w większości poparli nazistów (tylko socjaldemokraci byli przeciw, komunistów aresztowano). Decyzja centrystów wynikała z jednej strony z rozgrywek w samej partii i w obozie konserwatywnym, ale też z obawy przed pogorszeniem sytuacji Kościoła katolickiego i katolików niemieckich i ze (złudnej) nadziei, że naziści dadzą się ukierunkować zgodnie z oczekiwaniami Kościoła, to znaczy wytracą ideologiczny impet.
Bieg wydarzeń zdawał się potwierdzać te kalkulacje. Ale tylko w oczach tych, którzy nie dostrzegali lub woleli nie dostrzegać, że Hitler uważa Kościół katolicki za rywala w walce o duchową władzę nad Niemcami i dlatego dąży do jego osłabienia wszelkimi środkami: represjami, aktami przemocy wobec antynazistowskich duchownych i świeckich, ograniczaniem swobody działania Kościoła i organizacji katolickich, w tym prasy, a z drugiej strony wysyła uspokajające sygnały o gotowości do negocjacji w sprawie konkordatu. Rozpoczęto je w kwietniu 1933 r. (z udziałem, po stronie niemieckiej, ks. Kaasa), podpisano już w lipcu, a ratyfikowano we wrześniu.
Konkordat z Hitlerem. Konkordat był bardzo korzystny dla Kościoła pod tym względem, że potwierdzał – na papierze – prawa katolików niemieckich, porządkował relacje Kościół-Rzesza, ale jednocześnie zakazywał duchownym działalności politycznej, a ponadto umacniał i legitymizował pozycję Hitlera na arenie międzynarodowej, co mogło uśpić sumienia części katolików. Francuski historyk Kościoła Roger Aubert napisał, że w Watykanie – po moralnej kapitulacji partii ks. Kaasa (dokonała samolikwidacji 6 lipca 1933 r.) – porozumienie uważano za mniejsze zło.
Ale był też inny istotny powód zmiany polityki partii katolickiej. Masy katolickie zaczęły się przesuwać ku nazizmowi. O ile w wyborach 1932 r. wygranych przez hitlerowców partia ks. Kassa zdobyła czwarte miejsce (75 mandatów, 4,5 mln głosów; hitlerowcy – 13, 7 mln) – tylko co siódmy katolik głosował na nich, a okręgi, w których naziści mieli najgorsze wyniki, były zamieszkiwane przez katolików, to po dojściu NSDAP do władzy nastroje gwałtownie się zmieniły.
W opozycji do własnych wiernych. Utrudniało to działanie katolickim biskupom, gdyż stawiało w opozycji do własnych wiernych. Już przed wyborami i rozpoczęciem rokowań o konkordacie trwała kampania przemocy wymierzona w księży i świeckich publicznie krytykujących NSDAP i protestujących przeciwko paktowaniu z nimi w jakiejkolwiek sprawie. Po zawarciu konkordatu kampania nie osłabła. Niemiecki publicysta i historyk Kościoła Michael Hesemann przypomina w „Religii Hitlera” postać Fritza Gerlicha, katolickiego dziennikarza i redaktora, konwertyty z protestantyzmu i zdeklarowanego przeciwnika nazizmu. W lipcu 1932 r. pisał on w swej gazecie „Der gerade Weg”, że narodowy socjalizm to „zaraza, kłamstwo, nienawiść, bratobójstwo i bezgraniczna nędza”, oznaczająca rządy despotyczne i wojnę narodów. Dwa lata później Gerlich został zamordowany przez SA: był jednym z pierwszych męczenników Trzeciej Rzeszy.
Nasilający się po zwycięstwie hitlerowców terror wewnętrzny, przy jednoczesnym zmasowanym ataku propagandowym na ich przeciwników, osłabiał wolę oporu także w głównych niemieckich Kościołach, katolickim i protestanckim (nieprzejednani pozostali Badacze Pisma Świętego, tzw. świadkowie Jehowy). Nazizm zyskiwał poparcie najpierw wśród niemieckich protestantów.
Dysydenci i męczennicy. Ale Kościół luterański wydał w Niemczech także mężnych i pobożnych świadków wartości chrześcijańskich. W 1934 r. powstał ruch tzw. Kościoła Wyznającego, Bekennende Kirche, pod przewodem pastora Martina Niemoellera, byłego dowódcy niemieckiego okrętu podwodnego podczas pierwszej wojny światowej, początkowo sympatyzującego z nazizmem. Skupił drobny ułamek niemieckich protestantów, lecz stał się symbolem moralnego oporu przeciw nazizmowi. Niemoeller do końca wojny był więźniem obozów koncentracyjnych na terenie Niemiec, ale przeżył i działał po wojnie na rzecz pokoju na świecie.
Nie przeżył pastor Dietrich Bonhoeffer, stracony miesiąc przed upadkiem hitlerowskiej Rzeszy, pod zarzutem kontaktów ze spiskowcami z niemieckiego wywiadu wojskowego planującymi zamach na Hitlera. Bonhoeffer udzielał się w zwalczanym przez nazistów Kościele Wyznającym; gdy dowiedział się, że ma wybuchnąć wojna, zdecydował się jako pacyfista wyjechać do USA, ale wkrótce wrócił do Niemiec, aby mieć tytuł moralny do odbudowy Kościoła luterańskiego po zakończeniu wojny.
Aresztowany w 1943 r. został powieszony na osobisty rozkaz Hitlera wraz ze spiskowcami z Abwehry. Pozostawił książki i artykuły, które miały wielki wpływ na powojennych przywódców pokojowych ruchów na rzecz praw obywatelskich, np. Martina Luther Kinga w USA. Męczennicy i dysydenci z Kościoła Wyznającego ratowali honor niemieckiego protestantyzmu.
Biegunowo odmienną postawę zajęli tzw. Chrześcijanie Niemieccy (Deutsche Christen), których dewizą było „Swastyka na piersi, krzyż w sercu”. Ich przywódca, teolog i kapelan wojskowy Ludwig Mueller dążył do utworzenia nazistowskiego Kościoła III Rzeszy i popełnił samobójstwo po klęsce Hitlera. To w reakcji na ruch Chrześcijan Niemieckich grupa protestantów, na czele z wybitnym teologiem Karlem Barthem, ogłosiła w 1934 r. „Deklarację z Barmen”, która odrzucała podporządkowanie Kościoła protestanckiego państwu nazistowskiemu. Dokument był rodzajem manifestu Kościoła Wyznającego.
Po stronie katolickiej wyróżnili się biskupi skutecznie protestujący przeciwko nazistowskiemu planowi wymordowania pacjentów szpitali psychiatrycznych i osób niepełnosprawnych na terenie III Rzeszy. Wiadomość o tych planach przekazał potajemnie do Anglii pastor Bonhoeffer. Pytanie, jakie zadawał sobie Bonhoeffer – czy chrześcijaninowi wolno być tyranobójcą? – nurtowało także jezuitę Alfreda Delpa, powieszonego w lutym 1945 r. Delp współpracował ze środowiskiem antyhitlerowskiej opozycji wokół niemieckiego arystokraty von Moltkego (Kreizauer Kreiss, krąg z Krzyżowej), ale nie miał nic wspólnego z przygotowaniami do zamachu na Hitlera przeprowadzonego 20 lipca 1944 r. przez płk. von Stauffenberga, katolika.
Rektor katolickiej katedry berlińskiej, urodzony w Oławie ks. Bernard Lichtenberg, opiekował się ofiarami pogromów urządzanych na Żydach przez nazistów. Publicznie modlił się w ich intencji. Protestował przeciwko przymusowej eutanazji niepełnosprawnych i prześladowaniom Żydów. Zmarł w drodze do obozu koncentracyjnego w Dachau w 1943 r. Jan Paweł II ogłosił go męczennikiem i błogosławionym.
Kościół wobec antysemityzmu. Brytyjski historyk III Rzeszy Richard Grunberger uważa, że głównym wyzwaniem moralnym, jakie stanęło przed Niemcami, a szczególnie przed Kościołami pod rządami Hitlera, były prześladowania i eksterminacja Żydów. Tylko nieliczni ludzie obu Kościołów pospieszyli Żydom z pomocą, a wielu odcięło się od nich całkowicie. Kościół katolicki w sprawie żydowskiej zabierał głos po zawarciu konkordatu. Watykan do tego zachęcał biskupów niemieckich, ale ci obawiali się, że otwarty protest przeciwko nazistowskiej polityce wobec Żydów obróci się przeciwko Kościołowi i katolikom, których hitlerowska propaganda będzie przedstawiała jako sojuszników wyklętej przez nazistów społeczności żydowskiej. I rzeczywiście. Abp Monachium kard. Michael von Faulhaber (wyświęcił na księdza Josepha Ratizngera, przyszłego papieża Benedykta XVI), który publicznie przypomniał, że Chrystus był Żydem i wzywał chrześcijan niemieckich do odrzucenia nienawiści rasowej, został przez nazistów nazwany przyjacielem Żydów.
Podobnie biskup Muensteru Clemens von Galen w 1933 r., gdy Hitler był już przywódcą Rzeszy, przypomniał w liście pasterskim, że kto stawia rasę nad moralnością, a krew ponad prawem, niszczy prawo moralne w człowieku. Kard. Pacelli, wówczas papieski sekretarz stanu, ostrzegał przed opętaniem przez przesąd rasy i krwi. Niestety, nie zaatakował publicznie antysemickich ustaw norymberskich (1935 r.), chroniących „krew i honor niemiecki”. Obrońcy Pacellego – przyszłego papieża Piusa XII, przezwanego przez krytyków papieżem Hitlera – sugerują, że w istocie mogło chodzić o wybór metody zwalczania nazizmu. Pacelli wolał metody cichych nacisków dyplomatycznych. W 1935 r. w Watykanie na polecenie Piusa XI przygotowano listę zarzutów pod adresem nazizmu z perspektywy katolickiej nauki społecznej. Hitlerowską religię rasy potępiono jako sprzeczną z etyką chrześcijańską, podobnie jak doktrynę narodowosocjalistyczną uznano za pseudoreligię polityczną zbudowaną na bałwochwalczym kulcie Hitlera.
Linia Piusa. Kościół po okresie wyczekiwania na rozwój wydarzeń w Niemczech zaostrzył politykę wobec nazizmu. Pius XI, który zaaprobował konkordat z nazistowskim państwem Hitlera, pięć lat później (1937 r.) ogłosił antynazistowską w wymowie encyklikę „Mit brennender Sorge”, napisaną najpierw po niemiecku, przy współudziale kard. Faulhabera, i przemycaną do Niemiec. Pięć dni później Pius ogłosił encyklikę o wymowie antykomunistycznej, „Divini Redemptoris”.
Linia Piusa oznaczała walkę na dwa fronty i przyniosła kontrowersyjne skutki. Szczególnie zażarty jest toczony do dzisiaj spór o ocenę polityki Piusa XII wobec eksterminacji Żydów, ale papież podczas wojny nie wspomniał też publicznie o zbrodniach niemieckich masowo popełnianych na rozkaz Hitlera na innych narodach europejskich, zwłaszcza w Polsce, Ukrainie i Rosji. Wprawdzie Watykan interweniował w obronie księży polskich w obozie w Dachau, to zarazem papież mianował kilku Niemców na wysokie stanowiska kościelne w okupowanej Polsce.
Wśród wielu milionów katolików i protestantów w hitlerowskiej Rzeszy niewielu wystąpiło otwarcie przeciwko nazizmowi. Ci, którzy wystąpili, nie zapobiegli nazyfikacji swoich współwyznawców i Kościołów, mordowaniu księży i wiernych w okupowanych przez Niemcy krajach ani zagładzie Żydów. Ale dali bezcenne świadectwo osobiste, które do dziś zachowuje inspirującą wartość etyczną.
Adam Szostkiewicz
Tekst pochodzi z Pomocnika Historycznego POLITYKI Ziemskie dzieje Kościoła. Do nabycia w sklepie internetowym POLITYKI.
18 listopada ukaże się Pomocnik Historyczny POLITYKI Ziemskie dzieje Kościoła. Bogato ilustrowane wydanie specjalne poświęcone jest liczącej ponad dwa tysiące lat historii Kościoła rzymskiego, od jego zarania po czasy współczesne.
Pięćdziesiąt lat temu zakończył obrady II Sobór Watykański. Soborowa rocznica jest dobrą okazją, by opowiedzieć dzieje chrześcijaństwa. Jak narodziło się chrześcijaństwo ? Jak kształtował się Kościół instytucjonalny? Jak powstał europejski krąg cywilizacyjny? W jakich okolicznościach rozchodziły się tradycje chrześcijańskie? Jak wyglądała chrystianizacja świata? Jakie skutki przyniosło zderzenie katolicyzmu z nowoczesnością?
Pomocnik zawiera także kalendarium historii Kościoła w Polsce i na świecie, podręczny słowniczek pojęć teologicznych, objaśnienia hierarchii i liturgii kościelnej, sylwetki Ojców Kościoła, męczenników, świętych i papieży
„Religia okazuje się niezwykle ważnym elementem współczesnego świata. Nie zanika, jak przewidywali zwolennicy teorii sekularyzacji, lecz coraz silniej zaznacza swą obecność. W połowie XXI w. chrześcijaństwo wciąż będzie największą religią globu. (…).
Udało nam się zaprosić do współpracy autorów w różnym stopniu uczestniczących (lub nie) w życiu chrześcijan i Kościoła katolickiego, mających więc odmienne stosunki do instytucji wiary. Uważni Czytelnicy zauważą różne rozłożenie akcentów w poszczególnych artykułach. Dzięki temu otrzymaliśmy obraz bogatszy w kolory i o większej głębi. I przekonaliśmy się, jak w sumie mało wiemy o historii Kościoła. W kraju, w którego historii i współczesności chrześcijaństwo odgrywa ogromną rolę, taka niewiedza jest (chyba) grzechem. Zapraszamy do ekumenicznej lektury!”
Ze wstępu