„Pomnik Polskich Żołnierzy i Niedźwiedzia Wojtka” zostanie wzniesiony w historycznym centrum Edynburga. Podwalina pod monument, prezentujący niezwykłego kaprala-misia i artylerzystę II Korpusu Polskiego gen. Andersa, powstanie z polskiego granitu pochodzącego z kopalni w Strzegomiu. Transport surowca wyruszył wieczorem 2 września.

????????????????????????????????????

„Pomnik Polskich Żołnierzy i Niedźwiedzia Wojtka” powstaje z inicjatywy polsko-szkockiej Fundacji Wojtek Memorial Trust, dbającej o pamięć o niezwykłym żołnierzu II Korpusu Polskiego, który zasłynął z ogromnej przyjaźni z polskimi żołnierzami oraz „służby” amunicyjnego (przenosił w łapach pociski artyleryjskie). Podwaliną pod pomnik będzie granit dostarczony z kopalni w Strzegomiu, a firma MCKB w całości pokrywa koszt transportu 12 ton surowca. Za dostawę, która dotrze do Edynburga 8 września, odpowiada gdański spedytor – Rudniccy-Magetra.

– Propozycję wsparcia projektu i udziału w organizacji transportu surowca otrzymaliśmy od Fundacji Wojtek Memorial Trust – mówi Piotr Grabowicz, Prezes Zarządu MCKB. – Świadomi historii, pragniemy uczestniczyć w budowaniu wiedzy o bohaterach, do których kapral Wojtek bezsprzecznie się zalicza. Monument symbolizuje braterstwo i zaufanie w trudnych i okrutnych czasach wojny – uczucia, które pozwalały przeżyć i wierzyć w lepsze jutro. Żołnierze Armii Andersa walczyli i umierali na obcej ziemi z myślą o ojczyźnie. Towarzyszył im Niedźwiedź Wojtek, który podnosił morale wojsk i sam uczestniczył w walce. Dostarczając nasz krajowy granit jako podwalinę pod pomnik, pragniemy, aby artylerzysta i niezwykły kapral stanęli na polskiej ziemi.

Projekt pomnika opiera się na wspomnieniach weteranów i ludzi, którzy mieszkali w okolicach Sunwick w Berwickshire, gdzie Wojtek trafił po wojnie. Opowiadając niezwykłą historię niedźwiedzia i człowieka, będzie przypominał, jak ogromną rolę odegrali Polacy w czasie II wojny światowej. Figury misia i polskiego artylerzysty zostały zaprojektowane tak, by zachęcać przechodniów do „dialogu”, wzbudzać sympatię i zainteresowanie. Wokół pomnika w przyszłości będą skupiały się wydarzenia edukacyjne, artystyczne, kulturalne, związane z dziedzictwem narodowym, Wojtkiem i polsko-szkockimi relacjami.

Teren pod statuę zaprojektował Raymond Muszynski z Morris & Steedman Associates w Edynburgu. Za nadzór nad pracami inżynierskimi odpowiada Sir Robert McAlpine. Nad całością czuwa Wojtek Memorial Trust, fundacja utworzona przez Aileen Orr (autorkę książki „Niedźwiedź Wojtek. Niezwykły żołnierz Armii Andersa”), Krystynę Szumelukową i gen. Euana Loudona.

– Pomysłodawcą budowy pomnika jest mój mąż, właściciel terenów, na których po wojnie stacjonowała jednostka Wojtka, zaś historię niezwykłego kaprala opowiadał mi mój dziadek – mówi Aileen Orr. – Uznałam, że warto, aby jak najwięcej osób dowiedziało się o niedźwiedziu-żołnierzu, gdyż jego służba zasługuje na szczególne upamiętnienie, nie tylko w postaci książki. Propozycja naszej fundacji, Wojtek Memorial Trust, spotkała się z bardzo pozytywną reakcją zarówno ze strony szkockiej, jak i polskiej administracji. Największy entuzjazm wzbudziła idea, by pomnik stanął na polskiej ziemi w formie granitu. Z pomocą przyszła nam firma MCKB, która zadbała o pokrycie kosztów transportu surowca. Mamy nadzieję, że jest to początek owocnej współpracy związanej z kolejnymi projektami upamiętniającymi Kaprala Wojtka.

Pomnik, półtora raza większy od rzeczywistych rozmiarów Wojtka i żołnierza, zostanie wykonany z brązu w odlewni dzieł sztuki Powderhall Bronze Ltd. w Edynburgu przez jednego z czołowych brytyjskich rzeźbiarzy – Alana Beattie-Herriota, zgodnie z jego autorskim projektem. Stanie w sercu historycznego centrum Edynburga, w zachodnim krańcu Ogrodów Princes Street, w sąsiedztwie zamku w Edynburgu – miejscu przypominającym Monte Cassino, gdzie Wojtek m.in. walczył u boku polskich żołnierzy. Prace nad budową pomnika zakończą się jeszcze w tym roku.

Historia Wojtka Niedźwiedzia to jedna z najciekawszych historii II wojny światowej i najbardziej pozytywnych akcentów okrutnego konfliktu – mówi Konrad Czernielewski, starszy kustosz w Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, a prywatnie pasjonat historii zwierząt, które towarzyszyły Polakom na froncie. – To także przykład pięknej przyjaźni, w dużym stopniu opartej o podobne przeżycia. Żołnierze Andersa, którzy znaleźli Wojtka, walczyli o swoją ojczyznę z dala od domu, odebranego im przez okupanta. Niedźwiadek zaś był sierotą, któremu matkę odebrał irański myśliwy. Ludzi i „uczłowieczone” zwierzę połączyła więc tęsknota, swego rodzaju „bezdomność” – pocieszenie znaleźli we wspólnej służbie, która pełna znojów wojennego żywota stawała się lżejsza właśnie dzięki przyjaźni i pozytywnym emocjom z nią związanym.

Wojtek_MCKB_transport_3

Pomnik powstający w Edynburgu nie jest pierwszym dedykowanym wyjątkowemu żołnierzowi. Niezwykła historia Niedźwiedzia Wojtka znalazła swoje odzwierciedlenie m.in. w monumentach w miejscowości Imoli na północy Włoch, w angielskim miasteczku Grimsby, Krakowie, Szymbarku czy w Żaganiu. Na ulicach szkockich miast można było zobaczyć piętrowe autobusy prezentujące sylwetkę misia z pociskiem, zaś na tegorocznym Edinburgh Fringe Festival wystawiono sztukę opowiadającą o wojennych przygodach Wojtka. W edynburskim ZOO znajduje się poświęcona mu tabliczka, upamiętniająca jego pobyt i niezwykłe życie.

 

Historia Niedźwiedzia Wojtka 

Zrzut ekranu 2015-09-16 o 10.58.48

Nasz sympatyczny bohater urodził się w górach Hamadan na terenie dzisiejszego Iranu (dawnej Persji) w 1941 r. Jego matkę zastrzelił myśliwy. W 1942 r. na drodze do Kandawaru, osieroconego niedźwiadka odkupili od irańskiego chłopca polscy żołnierze, z 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii II Korpusu Polskiego, dowodzonego przez gen. Władysława Andersa. Nadali mu imię Wojtek co oznacza „szczęśliwy wojownik”.

Uroczy miś szybko podbił serca wojaków i został wciągnięty jako szeregowy na stan ewidencyjny kompanii. Na początku Wojtek karmiony był mlekiem z butelek po wódce. Otrzymał książeczkę wojskową i żołd, pokrywający podwójne racje żywnościowe i piwo, które miś otrzymywał za dobre sprawowanie i które pił z żołnierzami w chwilach przerwy. Jak każdy niedźwiedź, lubił miód, a także owoce, słodkie syropy, marmoladę oraz słodycze, które sprawnie rozpakowywał. Nie gardził również papierosami. Jadał razem z żołnierzami i spał z nimi w namiocie, tuląc się do nich. Robił to nawet wówczas, gdy dostał już własną przydziałową „sypialnię” w postaci dużej drewnianej skrzyni po zaopatrzeniu.

Ze swoją jednostką Wojtek przeszedł szlak bojowy z Iranu przez Irak, Syrię, Palestynę, Egipt do Włoch (brał udział m.in. w bitwie o Monte Cassino), a po demobilizacji trafił do Wielkiej Brytanii i Szkocji. Dosłużył się stopnia kaprala. Na pokład statku, którym kompania miała dostać się do Italii, na początku nie chciano go wpuścić – oficer wyraził zgodę na podróż brunatnego szeregowca dopiero po tym, jak polscy żołnierze przekonali go, że miś „budzi ducha bojowego”. Wojtek był nieocenionym towarzyszem broni, wspierającym swoich kolegów i koleżanki z oddziału w znoszeniu frontowych trudów i okrucieństw wojny. Sprawdził się jako amunicyjny – przenosił ochoczo w swoich łapach ciężkie skrzynie z amunicją artyleryjską, nigdy żadnej nie upuścił. Nic więc dziwnego, że „niedźwiedź z pociskiem w łapach” stał się wkrótce symbolem 22. Kompanii, który zagościł na stałe na samochodach, proporcach i mundurach żołnierzy jednostki.

Kapral Wojtek uwielbiał jeździć w szoferce zaopatrzeniowej ciężarówki (dopóki się w niej mieścił – w wieku dojrzałym ważył blisko 250 kg i mierzył ponad 180 cm). Radosny, zawsze chętny do zabawy najbardziej lubił zapasy. Po zakończeniu pojedynku lizał rozłożonego na łopatki przeciwnika po twarzy. Mimo iż był ogromnym zwierzęciem, nigdy nie wykorzystywał swojej siły przeciw słabszym. Do jego ulubionych sztuczek podczas odpoczynku na plaży należało zaś podpływanie do kąpiących się kobiet i niespodziewanie wynurzanie się pośród nich. Początkowy popłoch kończył się ratunkiem ze strony polskich wojaków, którzy w ten sposób nawiązywali kontakty z miejscowymi dziewczętami.

Gdy wojna dobiegła końca, Wojtek wraz z jednostką stacjonował we Włoszech. W 1946 r. ruszyli do Szkocji – jego jednostka została ulokowana w Berwickshire. Miś był bardzo popularny, rozchwytywany przez media, a Towarzystwo Polsko-Szkockie przyjęło go nawet jako swojego honorowego członka. Żołnierze gen. Andersa, nie chcąc wracać do Polski znajdującej się pod rządami komunistów, wyruszyli w różne strony świata.

Wojtek pozostał w Edynburgu – w 1947 r. dyrektor miejscowego ZOO zaproponował opiekę nad brunatnym weteranem. Jego popularność nie słabła, odwiedzały go tłumy ludzi, w tym dziennikarze oraz jego dawni koledzy z jednostki, którzy przeskakiwali przez barierkę, by – jak za dawnych wojennych lat, stoczyć z nim przyjacielski pojedynek w zapasach. Niezwykły żołnierz Armii Andersa, już jako kombatant, odszedł 2 grudnia 1963 r.