„Rozpętacie kolejną wojnę, zginie 25 milionów ludzi. Ale was to nie obchodzi!” wrzeszczy Churchill na Mikołajczyka jesienią 1944 r. Chwilę później zleca tajny plan ataku na Sowietów. Odkrycie tego planu przez Stalina oznaczało dla Polski zagładę.
W książce „Trzecia Wojna Światowa. Tajny plan wyrwania Polski z rąk Stalina” Walker ujawnia po raz pierwszy tajemnice brytyjskich archiwów. Jak blisko niewyobrażalnej wojny w lecie 1945 r. byliśmy? Czy Polacy byliby w stanie walczyć ramię w ramię z nazistami przeciw armii czerwonej? Jak potoczyłby się los Polski, gdybyśmy tę wojnę wygrali? Postarajmy się poznać kulisy tej historii.
8 maja 1945 roku, w Dniu Zwycięstwa, o godzinie 15 premier Winston Churchill wygłosił z sali narad przy 10 Downing Street orędzie do narodu brytyjskiego. Mówił z charakterystyczną gestykulacją, jak gdyby zwracał się do ulicznego zgromadzenia, nie dając po sobie poznać, jak wyczerpujące było dla niego pięć ostatnich lat. Za pośrednictwem głośników słuchały go nieprzebrane tłumy na Parliament Square, Trafalgar Square i w całym kraju. Przemówienie nadały rozgłośnie radiowe w Europie i na świecie. Churchill oznajmił, że wojna z Niemcami nareszcie dobiegła końca, i przypomniał słuchaczom o ogromnym trudzie, jaki ponieśli. „Możemy sobie dziś pozwolić na krótkie świętowanie – zaznaczył – lecz nie zapominajmy ani na chwilę o nadchodzących wyzwaniach”. Przypomniał rodakom, że trzeba jeszcze pokonać groźną Japonię, wiemy jednak, że był też świadom innego, bardziej nieprzewidywalnego zagrożenia, które czaiło się na wschodzie. Później wspominał:
Kiedy w czasie tych burzliwych dni świętowania poproszono mnie o wygłoszenie przemówienia do narodu, ponosiłem główną odpowiedzialność na tej Wyspie już od prawie dokładnie pięciu lat. Lecz z pewnością w niewielu sercach gościło tyle niepokoju co w moim.
Przyczyną tej wewnętrznej udręki Churchilla w dniach zwycięstwa był Józef Stalin i jego zawzięte dążenie do całkowitego panowania nad Polską i Europą Wschodnią. Brytyjski premier nieprzypadkowo nadał swojej relacji z ostatnich miesięcy wojny tytuł Triumf i tragedia. W maju 1945 roku martwił go nie tylko coraz mocniejszy uścisk, w jakim Stalin trzymał kontynentalną Europę, ale także jego plany wobec Wielkiej Brytanii i całego jej imperium. Przebieg wypadków z ostatnich miesięcy wojny nie wróżył niczego dobrego.
Wiosną 1945 roku Armia Czerwona zbliżała się do Europy Zachodniej. Na południu osiągnęła wybrzeże Adriatyku, na zachodzie niespełna sto pięćdziesiąt kilometrów dzieliło ją od Renu. Niemcy były rozbite, Wielka Brytania i Francja wyczerpały swoje możliwości finansowe. Stany Zjednoczone zwracały się już ku regionowi Pacyfiku i wszystko wskazywało na to, że niebawem wycofają się z Europy. Wobec tak ponurych perspektyw Churchill widział tylko jedną szansę na uchronienie Polski przed radzieckim panowaniem. Ponieważ nawet Wielka Brytania nie mogła czuć się bezpieczna, nasuwało się jedno rozwiązanie: odepchnąć Sowietów przy użyciu siły. Nie zwlekając, wydał rozkaz opracowania planu operacji „Unthinkable”, czyli ataku sił sprzymierzonych na Armię Czerwoną w celu odzyskania utraconych wpływów w Europie.
Churchill czuł się osamotniony. Zmarły prezydent Roosevelt i jego „postępowi” doradcy, szef sztabu wojsk lądowych generał George Marshall, ambasador Joseph Davies, Harry Hopkins, a nawet jego syn Elliott Roosevelt, byli gotowi na ustępstwa wobec Stalina. Amerykański prezydent uważał nawet, że to on powinien rozmawiać z radzieckim przywódcą. „W pojedynkę poradzę sobie ze Stalinem lepiej – oznajmił Churchillowi – niż pańskie ministerstwo spraw zagranicznych lub mój departament stanu”. Zważywszy na chytrość i brutalność Stalina, był to śmiały sąd, z którym nie zgadzali się, przynajmniej prywatnie, szefowie sztabów amerykańskich sił zbrojnych. „Nikt na Zachodzie nie wie, jaki kierunek obierze Związek Radziecki” – stwierdzili zgodnie.
Stalin z kolei uważał, że lud radziecki swoją bezprzykładną ofiarą zasłużył na udział w wojennych łupach. W trakcie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej – bo tak Sowieci ochrzcili II wojnę światową – straciło życie ponad 8,5 miliona żołnierzy i przeszło 17 milionów cywili. Łączna liczba 25 milionów zabitych dalece przekracza straty innych mocarstw, ponadto wojna kosztowała Związek Radziecki około 30% jego bogactw naturalnych. Wkład Sowietów w alianckie zwycięstwo nie budził żadnych wątpliwości, tego samego nie można było jednak powiedzieć o ich motywach i dalszych zamiarach. Kwestia ta nie dawała Churchillowi spokoju. Jego współpracownicy nie podzielali tych obaw, a przecież wystarczyło prześledzić pobieżnie historię Rosji i Związku Radzieckiego, by nabrać podejrzeń. Stalin dzierżył sztandar marksizmu i był zaprzysięgłym wrogiem małych narodów. Wyznawał stary rosyjski pogląd, iż Rosja jest matką sprawująca pieczę nad słowiańskimi narodami Europy Wschodniej. Po zwycięstwie Związku Radzieckiego w II wojnie światowej obywatele radzieccy uwierzyli, że poświęceniem są w stanie osiągnąć wszystko – Stalin utwierdzał ich w tym przekonaniu, negując aliancką pomoc w postaci programu Lend-Lease czy konwojów arktycznych. Animuszu dodał mu niewątpliwie wysyp proradzieckich artykułów w brytyjskiej prasie w latach wojny. Czuł się coraz pewniej i nabrał przeświadczenia, że powojenne partnerstwo z Zachodem nie ma sensu – i choć nie palił się do konfliktu z niedawnymi sojusznikami, nie widział innej możliwości.
Jeżeli zapędy Stalina miały zostać ukrócone, to w razie fiaska zabiegów dyplomatycznych Zachód musiałby uciec się do środków militarnych. W maju 1945 sojusz anglo-amerykański był u szczytu swej potęgi wojskowej, lecz miało się to wkrótce zmienić w związku z demobilizacją i przerzuceniem części sił na Daleki Wschód. Churchill miał więc świadomość, że jeśli chce unieszkodliwić Związek Radziecki, musi działać szybko i zdecydowanie. Rankiem 12 maja 1945 przesłał następcy Franklina D. Roosevelta, prezydentowi Trumanowi, następujący telegram:
Jestem głęboko zaniepokojony sytuacją w Europie. Doszło do mojej wiadomości, że połowa amerykańskiego lotnictwa w Europie zaczęła już dyslokację na Pacyfik. Gazety są pełne informacji o wielkich przemieszczeniach armii amerykańskich poza kontynent europejski. Nasze armie przypuszczalnie również, zgodnie z poprzednimi ustaleniami, zostaną poddane redukcjom. Z pewnością wyjedzie armia kanadyjska. Francuzi są słabi, a stosunki z nimi bardzo trudne. Stąd łatwo można wywnioskować, że w krótkim czasie nasza siła wojskowa na kontynencie zniknie, poza niewielkimi oddziałami, które będą utrzymywały kontrolę nad Niemcami.
Co jednak w tym czasie stanie się z Rosją? Zawsze pracowałem nad utrwaleniem przyjaźni z Rosjanami, ale – podobnie jak Pan – odczuwam głęboki niepokój z powodu ich interpretacji decyzji z Jałty, ich stosunku do spraw polskich, przewagi, jaką osiągnęli na Bałkanach z wyjątkiem Grecji, trudności w sprawie Wiednia, połączenia rosyjskiej potęgi i obszarów, które teraz dostały się pod ich wpływy lub znalazły się pod ich okupacją. Obawiam się wpływu komunistycznej propagandy na tak wiele krajów. Przede wszystkim jednak obawiam się ich wielkich armii znajdujących się w stanie gotowości bojowej przez długi czas. Jaka będzie nasza sytuacja za rok czy dwa, jeśli wojska brytyjskie i amerykańskie zostaną zdemobilizowane, a Francuzi nie zdołają się jeszcze zorganizować na większą skalę? Będziemy mieli wtedy garstkę dywizji, głównie francuskich, podczas gdy Rosja może zdecydować się na utrzymywanie 200–300 dywizji o pełnych stanach osobowych.
Wzdłuż ich frontu została rozciągnięta żelazna kurtyna. Nie wiemy, co się za nią dzieje. Nie ma przy tym wątpliwości, że wszystkie regiony na wschód od linii Lubeka–Triest–Korfu będą całkowicie w ich rękach. Do tego musimy dodać dalsze olbrzymie tereny zdobyte przez armie amerykańskie między Eisenach a Łabą, które prawdopodobnie w kilka tygodni po wycofaniu się Amerykanów przejdą pod okupację Rosjan. Generał Eisenhower musi przedsięwziąć wszelkie środki, aby nie dopuścić do następnej masowej ucieczki ludności niemieckiej na zachód, kiedy w środkowej Europie nastąpi ten kolejny moskiewski ruch do przodu. A wtedy kurtyna znów zapadnie, odcinając w dużej mierze, jeżeli nie całkowicie, następną część Europy. W ten sposób Polska oddzielona zostaje od nas szerokim na kilkaset mil pasem okupowanym przez Rosjan.
W tym samym czasie, gdy uwaga naszych społeczeństw będzie zajęta aktami zemsty na Niemczech, zrujnowanych i porzuconych, Rosjanie mogą opanować tereny aż po Morze Północne i Atlantyk jedną krótką ofensywą, jeśli tylko zechcą.
Churchill był zawsze najbardziej elokwentny i pomysłowy w trudnych sytuacjach. Jego lekarz lord Moran zauważył: „W obliczu przeciwności Winston staje się łagodny, cierpliwy i odważny”. Nawet gdy wypadki przybierają niepomyślny obrót, „nie będzie ich roztrząsał do końca swych dni. Cokolwiek się dzieje, nic nie jest w stanie na długo powstrzymać wartkiego strumienia myśli w jego głowie”. Jedną z takich myśli była operacja „Unthinkable”.
Plan Churchilla był jedyny w swoim rodzaju. Żaden inny zachodni przywódca nie rozważał wyprzedzającego uderzenia na Związek Radziecki w lecie 1945 roku. Prezydent Roosevelt i jego następca Harry Truman początkowo bagatelizowali zagrożenie ze strony ZSRR, a i później, gdy nie sposób go było dłużej ignorować, sprzeciwiali się pomysłowi wojny zaczepnej.
W zachowaniu przywódców państw zachodnich wobec wartko toczących się wypadków wiosną i latem 1945 roku uderza przede wszystkim chimeryczność. Churchill, Roosevelt i Truman na przemian grozili Stalinowi i próbowali go zjednać, podczas gdy on konsekwentnie i nieugięcie forsował swoje żądania. Rozwiązanie, które jednego dnia wydawało się z punktu widzenia zachodnich aliantów logiczne i nieuniknione, po tygodniu trafiało do kosza. W takiej oto atmosferze wielkiej niepewności narodziła się operacja „Unthinkable”. W swoim przemówieniu z okazji zwycięstwa Churchill zawołał: „Naprzód, Brytanio!”. Gdyby jednak Wielka Brytania rzeczywiście ruszyła naprzód, czy Polska mogłaby w 1945 roku odzyskać suwerenność? I jak wiele dzieliło świat od III wojny światowej?