„Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców, Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy” – taki rozkaz wydał 1 sierpnia 1944 r., w reakcji na wybuch powstania w Warszawie, Reichsfuehrer SS Heinrich Himmler.
Zbrodni na mieszkańcach Woli i Ochoty dokonywała nowo utworzona grupa uderzeniowa pod dowództwem SS Gruppenfuehrera Heinza Reinefahrta. W jej skład wchodziły: pułk z brygady SS Rosyjskiej Wyzwoleńczej Armii Ludowej (RONA), dowodzony przez SS Brigadefuehrera Bronisława Kamińskiego – ok. 2 tys. żołnierzy; pułk SS dowodzony przez SS-Standartenfuehrera Oskara Dirlewangera (dwa bataliony, 3381 ludzi), 2. Azerbejdżański Batalion „Bergmann”, dwa bataliony 111. Pułku Azerbejdżańskiego i 3. Pułk Kozaków – razem ok. 2,8 tys. ludzi; 608. Pułk Ochrony z Wrocławia płk. Willy’ego Schmidta – ok. 600 ludzi.
(fot. SS-Gruppenführer Heinz Reinefarth wraz żołnierzami 3. pułku Kozaków)
Tylko 5 sierpnia w wyniku masowych egzekucji mieszkańców warszawskiej Woli zginęło ok. 20 tys. ludzi. „Rozkazy Himmlera brano dosłownie. Potyczki z obrońcami miasta z Armii Krajowej były działaniem niemal marginesowym, albowiem przez dwa dni Niemcy skupili się na masakrowaniu każdego mężczyzny, każdej kobiety i każdego dziecka, którzy się znaleźli w ich polu widzenia. Nie oszczędzano nikogo – nawet sióstr zakonnych, pielęgniarek, leżących w szpitalach pacjentów, lekarzy, kalek i dzieci” – pisał Norman Davies w „Powstaniu ’44”.
Mimo że SS-Obergruppenführer von dem Bach ograniczył rozkaz eksterminacji ludności Warszawy do mordowania polskich mężczyzn, nie wszystkie oddziały liniowe zaczęły przestrzegać od razu nowych wytycznych. W rezultacie rzeź Woli była kontynuowana. W ocenie Antoniego Przygońskiego oddziały Reinefartha i Dirlewangera zamordowały 6 sierpnia ok. 10 000 Polaków.
Ustalenie dokładnej liczby ofiar ludobójstwa dokonanego na Woli nie było możliwe ze względu na spalenie większości zwłok przez Niemców oraz niewielką liczbę ocalałych świadków, którzy mogliby wskazać nazwiska zamordowanych (w trakcie rzezi ginęły bezimiennie całe rodziny). Antoni Przygoński oceniał, że liczba ofiar wyniosła ponad 65 000, z czego 59 400 miało zginąć w dniach 5-7 sierpnia.
W ten sposób na skutek wymordowania i wypędzenia ludności Woli, wojennych zniszczeń oraz powojennych zmian urbanistycznych wygląd i charakter dzielnicy uległy niemal całkowitemu przeobrażeniu. Przedwojenna Wola ze swą oryginalną specyfiką i folklorem przestała istnieć.
Źródła: PAP/Wikipedia
(fot. SS-mani z brygady Dirlewangera maszerujący ulicą Chłodną w kierunku Śródmieścia)
(fot.Punkt dowodzenia Reinefartha podczas walk na Woli (róg ulic Wolskiej i Syreny))
(fot. Polscy cywile zamordowani na Woli)
(fot. Fabryka „Ursus” – miejsce kaźni blisko 6 tys. mieszkańców Woli)